Timelapse – od czego zacząć?

Facebook
Twitter
Google+
YOUTUBE

Dzisiaj temat z pogranicza fotografii i wideo. Timelapse czyli film poklatkowy to taki, w którym czas jest znacząco przyspieszony, bo zamiast rejestrować w ciągu sekundy 25-30 klatek, rejestrujemy na przykład 1 klatkę co kilka sekund. Tego rodzaju nagrania już od kilku lat cieszą się ogromną popularnością dzięki swojej efektowności. Koncentracja 6-godzinnych wydarzeń w 30-sekundowym filmie jest efektowna, ale druga strona medalu to samo wykonanie takiego materiału, bo twórca musi spędzić z aparatem i resztą sprzętu te 6 godzin w plenerze i dopilnować wszystkiego. Poniżej znajdziecie listę niezbędnych rzeczy i parę porad. Na koniec zapraszamy do obejrzenia naszego krótkiego timelapsa wykonanego przy użyciu slidera i statywu Camrock.

Zacznijmy od potrzebnego sprzętu:

Aparat – każdy, który ma możliwość podłączenia pilota, lub wężyka spustowego z interwałometerm. Czasami nawet to nie jest potrzebne, bo nieliczne aparaty posiadają wbudowany tryb timelapse. Sportowe kamery takie jak Redleaf SJ5000plus również same potrafią rejestrować timelapsy.

Wyzwalacz migawki – piloty z interwałometrem w tej chwili są już niedrogie i dopasujemy je do większości lustrzanek i bezlusterkowców.

Statyw / Slider – Zwykły statyw wystarczy do statycznych ujęć, ale jesli chcemy, żeby ujęcie było bardziej dynamiczne to niezbędny będzie slider z silnikiem krokowym i mechanizmem przesuwającym wózek slidera równomiernie.

Akumulatory / Powerbanki – Długotrwała praca aparatu i tysiące klatek oznaczają w praktyce duże zużycie prądu,więc warto zaopatrzyć się w dodatkowe źródło energii, żeby nie okazało się, że w połowie ujęcia nam jej zabraknie.

Karty pamięci – Obecnie karty pamięci są dużo tańsze niż kiedyś. Warto sprawdzić ile zdjęć jesteśmy w stanie upakować na naszej karcie i przeliczyć to na sekundy gotowego materiału. 100 zdjęć to 4 sekundy filmu (dla klatkażu 25fps). Jeśli miejsca może zabraknąć to dobrze wyposażyć się w dodatkową kartę.

Filtr szary (pełny i/lub połówkowy) – W przypadku bardzo długich interwałów zalecane jest, aby przedłużyć ekspozycję. Do tego celu wykorzystamy filtr szary ND1000, który przyciemnia aź o 10 działek przesłony, ale nie wpływa na kolorystykę zdjęcia.

P9080024
podstawowy zestaw do timelapsów: wężyk spustowy, obiektyw (tutaj mamy szerokokątny i tele), statyw, filtry

Timelapse wymaga sporo kalkulacji i przewidywania. Powinniśmy właściwie zacząć od ustalenia w jakich godzinach chcemy pracować i dzień wcześniej w podobnej pogodzie dokonać pomiaru światła, żeby zobaczyć ile światła przybywa/ubywa w ciągu jednego ujęcia jakie planujemy. Ręczna zmiana parametrów ekspozycji w czasie trwania timelapsa jest bardzo trudna i na początku może się nie udać, dlatego lepiej zacząć od scen, które bez problemu zarejestrujemy przy stałych parametrach. Dodatkowo bezpieczeństwa doda robienie zdjęć w formacie RAW – dzięki temu zwiększymy prawdopodobieństwo dobrego efektu finalnego jeśli w trakcie nagrywania timelapsa niespodziewanie wyjdzie zza chmur słońce. Rejestrując zachód słońca zaczniemy od klatki naświetlonej nieco za mocno: np +1 EV, bo mamy świadomość, że światła będzie ubywało. Po kilkunastu minutach ekspozycja będzie idealna, a po następnym kwadransie zdęcia będą lekko niedoświetlone. Zakładając, że będziemy mieli RAWy to takie drobne niedoskonałości usuniemy, część zdjęć przyciemniając, a część rozjaśniając w postprodukcji. Będziemy mogli też ujednolicić balans bieli w post produkcji, to kolejny argument, który przemawia za RAWami. Jeśli jednak musimy zdecydować się na format JPG to pamiętajmy, aby przed zdjęciami wybrać manualnie odpowiedni balans bieli, aparat może się mylić, a zmienne warunki będą dodatkowo mu to utrudniały. Niezależnie od tego w jakim formacie będziemy zapisywać pliki należy pamiętać o manualnym ustawieniu ostrości, bo w przeciwnym wypadku aparat za przy każdym zdjęciu będzie próbował użyć autofokusa co może być szczególnie uciążliwe jeśli używamy ciemnego filtra szarego.

Właściwie to czemu na siłę wydłużamy czas ekspozycji w timelapse? Jeśli zależy nam na dużej płynności materiału końcowego to ekspozycja powinna być dłuższa, bo każda klatka materiału będzie już zawierała w sobie ruch. Jeśli planujemy robić jedno zdjęcie co 10 s to optymalny czas ekspozycji będzie wynisił 5-8 s. Czemu akurat te wartości? 5 s to idealnie połowa czasu interwału co pozwoli nam uzyskać tzw cinematic blur czyli bardzo przyjemny dla oka obraz znany z kina (filmowcom znana jest zasada, że dla klatkażu 25 fps wybieramy czas 1/50 s, czyli również połowa długości czasu między kolejnymi klatkami filmu). Wydłużenie tego czasu nie będzie błędem, niektórzy uważają nawet że poprawia to płynność, ale 8 s podałem dlatego, że aparat musi mieć około 1-2 s na zapisanie materiału na karcie. Wyobraźmy teraz sobie, że rejestrujemy co 10 s klatkę przy czasie naświetlania 1/500 s. Wszystkie obiekty w ruchu będą na zdjęciu praktycznie ‚zamrożone’ co w filmie da efekt stroboskopu. W określonych warunkach taki efekt może się nam przydać, ale przeważnie będziemy próbowali uzyskać płynny ruch obiektów. W naszym filmie początkowe ujęcia doskonale ilustrują tę różnicę: pierwsze ujęcie jest zrobione na krótkim czasie migawki, kolejne ujęcie jest nagrane na długim czasie migawki.

Porada: Jeśli twój aparat bardzo długo zapisuje pliki przy długich ekspozycjach, sprawdź czy nie jest włączona funkcja ‚NR at long exposures’ czyli redukcja szumu w przypadku długich naświetlań. Wyłączenie tej funkcji znacząco skróci czas obróbki danych po zrobieniu zdjęcia.

W czym ma pomóc zatem filtr połówkowy? Przyciemni on niebo i sprawi, że pojedyncza klatka będzie miała mniejszą rozpiętość tonalną co będzie miało kolosalne znaczenie przy pracy w zmiennych warunkach oświetleniowych na jednych parametrach ekspozycji.

Gotowa sekwencja zdjęć to już połowa sukcesu. Złożenie ich w film jest bardzo proste, na początek polecamy Movie Maker darmowo załączany z Windowsem i życzymy powodzenia!